Moje pierwsze burzowe łowy w sezonie

Czerwiec i początek lipca w Poznaniu obfitował w burze. Niestety do tej pory zazwyczaj mnie one omijały – albo byłem w pracy albo burza szła gdzieś bokiem. Jednak w zeszłym tygodniu w końcu miałem farta. W północnej części miasta szalało na raz kilka komórek burzowych. Krótko po tym jak minęły mój dom złapałem aparat, statyw i ruszyłem na spontaniczny wypad na pioruny. Lepiej późno niż wcale;)

Pierwsze zdobycze w tym sezonie wyszły lepiej niż mogłem się spodziewać. Wokół mnie szalały jednocześnie 3 burze, a ja stałem na tych torach i uśmiech nie schodził mi z twarzy. Nie musiałem nawet specjalnie się wysilać, aby uchwycić piorun – same wpadały w obiektyw i to nawet po kilka na raz. Wystarczyło tylko znaleźć dobry kadr i ustawić ostrość. Przy okazji spotkałem zapalonego łowcę burz – Marcina, który niestety tym razem nie miał przy sobie aparatu. Tak po prostu przyszedł na tory podziwiać potęgę natury. Dowiedziałem się od niego kilku ciekawostek, które wypróbuję przy następnych łowach, a teraz dosyć już gadania, zapraszam do oglądania.

Tagi, , , ,